Choć może się to dla wielu wydawać szokiem, 50 lat temu nie było internetu. A jeśliby wtedy istniał, Richard Burton stałby się jego bohaterem na równi z niezniszczalnym Chuckiem Norrisem i wiecznie niedocenionym DiCaprio. Wybitny aktor teatralny robiący karierę w filmach, z których najsłynniejszy to "Kleopatra" - dzieło o tyle monumentalne, co potwornie kosztowne i pod wieloma względami problematyczne. W dodatku na jego planie aktor poznał swoją wielką miłość - Elizabeth Taylor. Aby być razem, oboje porzucili ówczesnych małżonków i stawali na głowie, żeby ominąć przepisy i wziąć ślub (o ile pani Taylor była drugą żoną Burtona, to on sam został jej PIĄTYM mężem). W tamtych czasach para stała się równie znana i popularna, co Brad Pitt i Angelina Jolie.
Richard Burton i Elizabeth Taylor w 1964 |
Burton miał się jednak przekonać, że talent to nie wszystko. O ile jego żona dostała swojego pierwszego Oscara w 1961 roku, to Walijczyk nie umiał się doczekać. Wielkie nadzieje wiązano z jednym z ich wspólnych filmów "Kto się boi Virginii Woolf?". Nominowano go bowiem do 13 Oscarów, w tym we wszystkich kategoriach aktorskich. Burtonowie mieli więc szansę stać się pierwszą parą aktorską, która zdobyłaby statuetki za udział w tym samym filmie. Oczekiwania były ogromnie i zostały tylko częściowo spełnione. "Kto się boi Virginii Woolf?" ostatecznie zdobył pięć Oscarów, głównie jednak w kategoriach technicznych (zdjęcia, kostiumy, scenografia). Aktorsko film również doceniono, choć nie w sposób, jaki by sobie tego życzyła aktorska para. Statuetkami uhonorowano Elizabeth Taylor za rolę pierwszoplanową i Sandy Dennis za drugoplanową. W tym momencie upokorzony Burton był mężem dwukrotnie nagrodzonej Oscarem aktorki. Z pewnością to niedocenienie było jeszcze jedną rzeczą, które w ostatecznym rozrachunku podzieliły małżeńską parę.
Burtonowie z córeczką na planie "Kto się boi Virginii Woolf?" |
Elizabeth Taylor, Peter O'Toole i Richard Burton na planie "Pod mlecznym lasem" |
w 2003 roku O'Toole'a nagrodzono za całokształt twórczości, a w 2007 dostał kolejną nominację - i znów nie wygrał! W 2013 roku zmarł wieku 81 lat. Na chwilę obecną jest rekordzistą z 8 nominacjami bez "faktycznej" nagrody (bo powiedzmy sobie szczerze, kogo obchodzą Oscary honorowe?).
A wy myśleliście, że Leonardo długo czekał?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz